Pocztówka znad Tamizy 11/2005
Pierwsza strona Independenta*: głęboko popękana, jasnobrązowa skorupa z mikro-roślinkami wyłaniającymi się z niektórych szczelin. ‘Africa? Arizona? – No, Weir Wood reservoir at East Grinstead West Sussex, is only 40 per cent full after the South-east’s driest winter and spring for 30 years.’ Ów zbiornik zaopatruje sześćdziesięciotysięczne Crawley. Okolice to zasobne: szeregowce, bliźniaki, wolnostojące, rezydencje, posiadłości** – wszystko zużywa masę wody. Ludzie twierdzą, że płacąc mają prawo do nielimitowanych objętości, jak przy kupnie mineralnej czy piwa. Ale ‘zakazy węży i zraszaczy’ w poprzednich latach, a zwłaszcza obecna, najgorsza od 1976 roku, susza w SE Anglii, uświadomiły, że nawet w najsterylniejszym domu może przyjść moment, gdy wodę w wc spuszczać się będzie tylko po ‘poważnym posiedzeniu’.*** Co nie straszne nawet Royalsom: nieżyjąca już siostra Królowej miała kiedyś wzruszyć ramionami z wyższością ‘We never flush after a pee’.
Apele o oszczędzanie pojawiają się każdej suchszej wiosny. Jak w kwietniu 1997, gdy trawa w Greenwich zrudobrązowiała. A miliarder James Goldsmith szedł do wyborów z nową antyeuropejską Referendum Party i posłał ludziom videokasetę-agitkę. Portierka mego uniwersytetu skwitowała to tak: ‚We are being told about water conservation, but my cistern is already modern and small and water-efficient, so I couldn’t put a brick into it. But that nice Mr Goldsmith came with a timely present and it fits into my cistern to perfection .****
…Choć maleńka susza nikomu nie zaszkodzi. Wodociągi apelują o… oszczędzanie i obiecują inwestycje (zainteresowanie mediów to wzrost cen akcji sprywatyzowanych w 1989-90 firm). Nb. regulator Ofwat ogłosił w kwietniu ceny, które będą obowiązywać do… 2010 roku.*****
Organizacje ekologiczne różnych maści (np. na rzecz terenów błotnych, które katastrofalnie wyschły)****** też mają swe pięć minut. Przypominają o horrendalnych stratach ‘przesyłowych’ (Np. Thames Water, zaopatrująca 8m Londyńczyków, traci 60% – na terenach, gdzie będą gorsze niedobory w przyszłości. Potentat tłumaczy się archaiczną siecią Londynu i podmokłym podłożem sprzyjającym rdzewieniu rur).
Stowarzyszenia właścicieli z SE smażą własną pieczeń: skoro na południowych obrzeżach stolicy ma powstać milion nowych domów,******* a już obecnie są problemy z wodą, zakażmy rozbudowy w imię bezpieczeństwa, ekologii i w ogóle – zrównoważonego rozwoju (czytaj – jeszcze szybszego wzrostu wartości naszego property).
Media mają tematy (nie żeby tego lata cierpiały na ich brak): modele energooszczędnych domów, jak zbudować zbiornik na deszczówkę, wykpiwanie ciśnieniowych pryszniców, dużych wanien,******** kurków otwartych bez potrzeby. W ogrodzie czas wrócić do konewki…
Trzy wiosny temu przyszedł z dalekiego Walthamstow uroczy mail opisujący jubileusz zakonnicy M. Za temat przyjęcia wybrała wodę (za czym poszły przebrania i rekwizyty gości). W miejsce kwiatów i prezentów poprosiła o wpłaty na fundusz wodny jakiejś Angoli czy Algierii. Kontrast pomiędzy płynem cenniejszym nieraz od złota a nieograniczonym ciekiem-ciurkiem z kranu (za jedyne £0.6546 od m³) jest niemal-kosmiczny. Oby nie mniejszy, niż chcielibyśmy wierzyć.
___
*The Independent, 19July05: Water supply in jeopardy after driest seasons for three decades
**Por. P 11/2004
***O co zaapelowało kilkanaście dni temu paru burmistrzów z Kent i Sussex. Londyn miał najsuchszą zimę od 1933r.
**** Goldsmith nie zwojował wiele, ergo – utracił depozyt (przydałby się taki bezpiecznik w Polsce przeciw kanapowym partiom i kandydatom). Okazało się, iż podczas kampanii był w ostatnim stadium raka (zmarł we wrześniu). Brytyjczykom ‘podsumował się’ swą ekscentryczną kasetą; mnie – propozycją jej zużytkowania wymyśloną przez naszą dowcipną portierkę.
*****Average bill for a household rose in England and Wales by £29 – to fund the investment (watermagazine.com)
******The Times, 20July05: Disappearing wetlands leave wading birds high and dry: Zagrożeni są mieszkańcy m.in. Brading Marshes (Isle of Wight), Elmley Marshes (można je (było?) zwiedzić dojeżdżając do L od Canterbury)
*******Miasto Ashford (przejeżdża przez nie Eurostar) ma się powiększyć o 70% w ciągu 20 lat
********W Monachium obejrzałam kilkadzieści domów ludzi mogących (na ogół) pozwolić sobie na 2 dobre auta, szałas w Alpach, ogrodnika, czyściciela okien, sprzątaczkę (a nawet korepetytorkę angielskiego). I w żadnym – dosłownie żadnym – nie było wanny innej niż klasyczna, prostokątna. Tymczasem jeszcze dekadę temu większość tutejszej klasy średniej marzyła o łazience-salonie jak w Pretty Woman. Ze stosowną wanną w centralnym punkcie. Teraz już wiedzą, że to trochę naff.
©BM 27July05
6 sierpnia 2008 o 3:28 pm |
To prawda, woda w Anglii jest skandalicznie tania.
6 sierpnia 2008 o 5:27 pm |
a ludzie skandalicznie się przyzwyczaili do jej nadużywania.
p.s.dobrze, nie piszę więcej bo nie jestem zaadministrowana a gospodyni nie ma i nie będzie… 😦
6 sierpnia 2008 o 5:33 pm |
Jeśli tu jeszcze gdzieś w pobliżu jesteś, Marzenko – wal jak w dym. Dziś ja tu sprzątam! 🙄 🙂
6 sierpnia 2008 o 5:37 pm |
ok, to jeszcze trochę poczytam. a jeśli coś przyjdzie mi do głowy – dopiszę… 🙂
6 sierpnia 2008 o 9:37 pm |
Zapytam tu, żeby pod produktem eksportowym obciachu nie było: to znaczy, że w tym całym „Pole Position” będą przepuszczane komentarze tylko po angielskawemu?
A jak napiszę, że zrozumiałem piąte przez dziesiąte to co?… 😉
7 sierpnia 2008 o 8:12 am |
Nie wiem, to będzie w gestii Basi… ale chyba o piątym przez dziesiąte też lepiej napisać po angielskawemu. 😀
11 sierpnia 2008 o 6:14 am |
Witam Was z radością pod Pocztówkowymi archiwaliami – Tom, Marzenko, Mru! 🙂 🙂 🙂
Tak, woda w UK jest skandalicznie tania. Ale nawet tam, gdzie bywa relatywnie droższa, nie zawsze się ją traktuje jako dobro… albo przynajmniej – pretekst do solidarności z rejonami globu, gdzie jest tak deficytowa, że nawet nie jesteśmy sobie tego konsekwencji wyobrazić…
Asia i Tom sprzątali na medal! Dzięki! 🙂 🙂
Tak, pod wpisami w Pole Position (if and when anything is published there 😉 ) należy wpisywać uwagi po angielskawemu. Nie ma, że boli… 😉 😀
22 marca 2010 o 3:51 am |
[…] Dzień Wody dziś mamy. Nie, nie będę lać wody ponad potrzebę – mam już na sumieniu to* i owo**… i jeszcze więcej (głównie tam, gdzie rzeka w tytule cyklu ;/). …Państwo […]